Sesja noworodkowa w domu, Warszawa – Ursus

zdjęcie noworodka ze starszą siostrą i psem na łóżku podczas sesji noworodkowej

Listopad. Zimno. Ponuro. Można by powiedzieć, że dzień mało przyjemny. Jednak po wejściu do tego mieszkania od razu było czuć ciepło. I tu nie mowa o tym fizycznym ciepłe. To ciepło tworzyła rodzina. A dokładnie Kasia, Konrad, Misia, malutki Oluś, piesek Torres i …chomik ☺

Już od pierwszych sekund naszego spotkania czułam się tak, jakbyśmy znali się od dawna. Takie odczucia często zwiastują dobrą sesję. Jednak jak wiadomo nigdy nie może być zbyt łatwo. Tak było również tym razem...

Sesja domowa w ciemnym mieszkaniu

Dzień był pochmurny, choć bywały gorsze. Jednak fakt, że nad oknem był balkon, a w niedużej odległości był inny budynek sprawiły, że w mieszkaniu było naprawdę ciemno. A w salonie to już totalnie - bez włączonego światła ani rusz (my je na czas sesji i tak wyłączyliśmy).

Nie zliczę ile tej zimy i jesieni dostałam wiadomości przed samą sesją typu „Cześć Asia, u nas w mieszkaniu jest dziś strasznie ciemno. Czy mimo to damy radę zrobić sesję czy powinniśmy ją przełożyć?”

Zawsze mówię, że damy radę. Tak było i tym razem. Jednak przyznam szczerzę, że jak już byłam na miejscu to przestraszyłam się tego, co zastałam. Dostawałam takich zapytań już sporo, fotografowałam w różnych warunkach, ale nie sądziłam, że będzie aż tak ciemno. Oczywiście zachowałam zimną krew. Wiedziałam, że ustawienia będą podkręcone na maksa i że zdjęcie będą robione tylko w bliskiej odległości okna.

Powiedzieć, że się udało to tak, jakby nic nie powiedzieć. Bardzo lubię tę sesję! Ich uczestników, całą atmosferę jaka tam była i oczywiście kadry też! Dzięki tej ciemności i zabawie ze światłem wyszły bardzo klimatyczne zdjęcia.

Podobają się Wam sesje lifestyle, ale zastanawiacie się czy Wasze mieszkanie sprawdzi się podczas rodzinnej sesji?

Jeśli macie takie wątpliwości zawsze możecie spytać się swojego fotografa. Jednak w 99% przypadków każde wnętrze się sprawdza.

Po pierwsze: pamiętajcie, że zawsze to co Wy widzicie, widzicie przez pryzmat. Pryzmat oka, obiektywu i obróbki fotografa. Kiedyś już podczas sesji usłyszałam, że sofa, której ktoś nie lubi - w moim obiektywie wygląda dużo korzystniej. A w zakładce opinie na Google możecie przeczytać, komentarz Gosi, która pisze, że miała obawy co do mieszkania, a wyczarowałam dla nich piękną pamiątkę ☺ I wiem, że oglądając zdjęcia z tej sesji domowej nie jesteście sobie w stanie wyobrazić ile tam światła było naprawdę.

Po drugie: wnętrza to nie wszystko. Atmosferę tworzycie Wy. A ja na zdjęciach chcę zapisywać Wasze emocje i uczucia, a nie to jak wygląda mieszkanie.

Zamiast od razu rezygnować z sesji w domu warto porozmawiać o tym ze swoim fotografem rodzinnym ☺